Zbyszek.
Zabawa z dzieciakami i ich radosne uśmiechy naładowały się pozytywną energią. Jednak prawdziwą radość sprawił ci moment, gdy Kasia usiadła obok ciebie na dywanie i zaczęła się z wami bawić. Domi była córką, Sebastian synem, ty ojcem, a dziewczyna mamą. Bawiliście się w rodzinę. Taką szczęśliwą, prawdziwą rodzinę. Mimo, że to jedynie zabawa, dzieciaki przez całą kolacje nie mogły się od was odkleić. Na twoich kolanach przesiedział młody Ignaczak, a Kasia trzymała Małą. To co, że najpierw swoje porcje musiały zjeść dzieciaki. Tobie nigdzie się nie spieszy. Wręcz przeciwnie. W takiej atmosferze mógłbyś wiecznie przebywać.
- Dzieciaki, już proszę się pożegnać i na górę do łazienki.
- Ale mamo... - dzieciaki równocześnie zaczynają swoje jęki.
- Nie mamo, tylko już. Proszę ładnie podziękować i na górę - Iwona pozostała nieugięta, i dzieci w końcu poszły na górę, a przy stole zostałeś tylko ty, Ignaczakowie i Kasia.
- Wiecie co dzieciaki?
- Jakie dzieciaki, dorośli jesteśmy - prostujesz od razu, uśmiechając się.
- Dla mnie to wy małolatami jesteście - Krzysiek zawsze uwielbia ze wszystkim się drażnić. - Jak tak na was razem patrzę - wskazuje na ciebie i dziewczynę. - To chyba się Iwonko ze mną zgodzisz, że z dzieciakami im do twarzy.
- Krzysiu, myślimy dokładnie to samo.
- Wypraszam sobie, ja jeszcze młoda jestem, ale wam by się trzecia pociecha przydała - Kasia wystawia język w kierunku małżeństwa, lecz oni kwitują to jedynie głośnym śmiechem.
- Ty się już o nasze powiększenie rodziny nie bój - Iwona groźnie macha palcami przed twarzą dziewczyny.
- Ale kochanie, to byłby wspaniały pomysł - iskierki w oczach Krzyśka mówią ci wszystko. Doprowadzi do swego.
- Ja już się będę zbierał, późno się zrobiło - podnosisz się ze swojego miejsca.
- Nie ma mowy, Zbysiu u nas dom duży, gdzieś te swoje prawie dwa metry upchniesz - śmieje się libero, zatrzymując się w drzwiach.
- Krzysiek ma racje, możesz spać w gościnnym - czyli nici z twojego planu zalania się w trupa. - Kasia pokaże ci pokój, prawda? - dziewczyna kiwa głową. Jest naprawdę piękna.
- A my tym czasem udajemy się na spoczynek na pięterko - znowu wszyscy wybuchacie śmiechem.
- Przy gościach w domu z seksu nici, Ignaczak! - słyszysz jeszcze krzyk Iwony, by potem usłyszeć aksamitny głos Kasi.
- Zmieniłeś się.
- Każdy się zmienia, taka jest kolej rzeczy.
- Ale ty nie jesteś tym młodym, pewnym siebie chłopakiem, który chciał zaliczyć wszystkie panienki na obozie - uśmiecha się w twoim kierunku, a przez twoje ciało przechodzi dreszcz.
- Ale z jedną mi się nie udało... - zerkasz na nią, wprawiając w zakłopotanie, bo to ona była tą jedną. - Po części nadal taki jestem. Chcę wygrać za wszelką cenę. Dostać wszystko, co możliwe.
- Nie jesteś taki, Zbyszku... - mówi i zostawia cię samego.
Czujesz jakieś dziwne uczucie. Nie wiesz dlaczego, ale masz ochotę, by pokazać tej dziewczynie, że nadal jesteś tym samym niemyślącym Zibim, któremu się nie dała, lecz teraz ulegnie. Masz ochotę sprawić, by znowu się uśmiechała i sama również stała się tą zwariowaną dziewczyną z przeszłości, którą poznałeś, która nigdy nie pozwoliła ci na to, abyś ją wykorzystał, która pierwsza sprawiła, że się o nią martwiłeś. Bo mimo spędzonych jedynie tych dwóch tygodni razem na tym obozie, potrafiłeś coś do niej poczuć, ale nie potrafiłeś jej o tym powiedzieć. Masz ochotę ją odmienić.
Kasia.
Siedziałaś w pokoju i analizowałaś dzisiejszą kolację. Szczerze to nigdy nie sądziłaś, że jeszcze kiedykolwiek, ktoś taki jak Zbigniew Bartman, stanie na twojej drodze. Poznaliście się na boisku po jednym z meczów Arka, a niespełna dwa tygodnie później okazało się, że jesteście na tym samym obozie sportowym. Ironia losu. Ty miałaś wtedy piętnaście, a on szesnaście lat. Mimo młodego wieku już wtedy najchętniej przeleciałby wszystko co ma cycki. Nie wiesz, czy rzeczywiście to robił, czy tylko stwarzał takie pozory, wiesz tylko, że przez jakiś czas i ty byłaś na jego celowniku.
Ale wbrew wszystkiemu dobrze się dogadywaliście. Po paru dniach okazało się że pierwsze wrażenie było złudne. Poznaliście się lepiej. Nawiązała się między wami więź. Może dlatego, że oboje kochaliście siatkówkę? A co do sportu. Gdy ty i Arek byliście mali, w waszej rodzinie nie było jakichś większych tradycji związanych z którąkolwiek dyscypliną. To twój brat zapoczątkował te tradycję. Ty potem zaczęłaś trenować lekkoatletykę, ale dla ciebie było to raczej hobby niż przyszłość. Szybko z tego zrezygnowałaś. Brakowało ci wytrwałości.... Arek, Zbyszek - wytrwałość to było ich drugie imię.
Była godzina piąta, kiedy się obudziłaś. Wiedząc, iż już nie zaśniesz, chwyciłaś leżącego przy łóżku laptopa i po cichu przemknęłaś do kuchni. Włączyłaś maszynę, a w między czasie zrobiłaś jeszcze sobie kawę, Z kubkiem gorącej cieczy zasiadłaś do stołu i zaczęłaś przeglądać oferty pracy. Twoje myśli krążyły jednak w okół zupełnie czegoś, a raczej kogoś, innego. Zibi dojrzał przez te ostatnie lata. Zmienił się, ale nie wiesz czy na lepsze. Dostrzegasz w nim cząstkę tego starego, znajomego Bartmana, ale jest też coś nowego. Coś, co nie koniecznie jest dobre.
- Znów nie możesz spać? - usłyszałaś za sobą głos libero i podskoczyłaś ze strachu. Kubek z kawą rozlał się na stole i w ostatniej sekundzie, zanim ciecz dopłynęłaby do laptopa, zdążyłaś go podnieść do góry. Krzysiek szybko się zreflektował i zaczął wycierać stół, mamrocząc pod nosem coś o tym, jak zdrowy na umyśle człowiek ma rozsądnie myśleć o piątej rano.
- A ty znów chcesz żebym zeszła na zawał? - odgryzasz się przyjacielowi.
- Moja wina, że jesteś taka strachliwa? - odpowiedział pytaniem na pytanie i zasiadł na przeciw ciebie. - Właściwie to chciałem pogadać z tobą o czymś innym.
- Mianowicie o czym?
- Za kilka dni masz urodziny i jedziesz je spędzić z rodzicami czy zostajesz u nas?
- Chciałabym wrócić dwa dni po urodzinach. I tak już siedzę wam na głowie. Poza tym nie dostałam tu pracy, więc pora wrócić w rodzinne strony. Jeśli wam to nie przeszkadza, posiedzę sobie do trzydziestego, a pierwszego maja wrócę do domu.
- Oczywiście, że nie będziesz nam przeszkadzać! - ożywił się. - Pójdziesz dzisiaj ze mną na trening? - zrobił przysłowiowe oczka kota ze Shreka i jak można mu było odmówić?
- Zgadzam się. - Krzysiek od razu obejmuje cię mocno i kręci wokół.
- Dziękuję! A teraz marsz do łózka i widzimy się na śniadaniu.
- Tak jest! - zasalutowałaś mu i z wielkim uśmiechem poszłaś do swojego pokoju, by po chwili spokojnie odpłynąć w ramiona Morfeusza.
- Zgadzam się. - Krzysiek od razu obejmuje cię mocno i kręci wokół.
- Dziękuję! A teraz marsz do łózka i widzimy się na śniadaniu.
- Tak jest! - zasalutowałaś mu i z wielkim uśmiechem poszłaś do swojego pokoju, by po chwili spokojnie odpłynąć w ramiona Morfeusza.
~^~
Dzuzeppe: Cześć Wam!
Dziś startują MŚ, więc u nas pojawia się nowy rozdział, który, mamy nadzieję, spodoba się wam :)
Ja osobiście na mecz wybieram się do przyjaciółki, więc dziś będzie krótko.
Jeśli chcecie wiedzieć, co dzieje się ze mną na płaszczyźnie blogowej i dlaczego jest mnie tu coraz mniej, to zapraszam Was tu.
Przepraszam za błędy możliwe, jednak nie mam już czasu na poprawę :P
Całuję :*
Evi: Witam Was!
Z jednej strony czekałam na ten start MŚ z drugiej oznacza to koniec sierpnia...
Jak wasze nastawienia?
Evi: Witam Was!
Z jednej strony czekałam na ten start MŚ z drugiej oznacza to koniec sierpnia...
Jak wasze nastawienia?
No więc od początku ! Po pierwsze to chciałam Cię zaprosić na kolejny rozdział do mnie, po baaaaardzo długiej przerwie ! turnthislove.blogspot.com reaktywowane :) Musiałam odpocząć, nabrać sił i weny i tak oto powstał nowy rozdział. Nienajlepszy, nie wiem też ile wytrzymam, ale jest ! Także jeśli masz ochotę to wpadnij :*
OdpowiedzUsuńA co do bloga ! Jestem tak cholernie ciekawa jak potoczą się losy Kaśki i Zbyszka ! Widać ewidentnie, że jakaś chemia między nimi była w przeszłości i do końca nie wyparowała ! Wierze w to, że Zbyszek przywróci jej wiarę w ludzi i wiarę w to, że może być szczęśliwa. Śmierć bliskiej osoby nie jest łatwą rzeczą, ale trzeba się z tym uporać, innego wyjścia nie ma. A ta dwójka może sobie pomóc wzajemnie ! Czy zrodzi się z tego uczucie? Mam taką nadzieję i niecierpliwie czekam co dalej !
Jeśli możesz to byłabym wdzięczna, gdybyś mnie informowała !
Buziaki :*
Nie wiem jakie palny ma Zbyszek i w jaki sposób wprowadzi je wzycie ale chciałabym żeby oni wzajemnie siebie odmienili. Wbrew pozorom ZByszek też jest nieszczęśliwym człowiekiem, samotnym i bardzo depresyjnym. Gdyby wzajemnie dali sobie jakąś pzryszłość której w tej chwili nie maja!
OdpowiedzUsuńOby oni sobie nawzajem pomogli :) Nie wiem jaki plan ma Zbyszek ale widać, że zmienił się. Oby jego plan nie wypalił. Chce pokazać, że jest taki jakiego ona pamięta :)
OdpowiedzUsuń